Uzasadnienie na formularzu narusza prawo strony do rzetelnego procesu. 14.07.2022. adwokat Alicja Kociemba. Od 2019 r. uzasadnienie wyroku sądu pierwszej instancji (w tym wyroku nakazowego i wyroku łącznego) oraz wyroku sądu odwoławczego i wyroku wydanego w postępowaniu o wznowienie postępowania jest obligatoryjnie sporządzane na » Odmiana rzeczownika wyrokowanie przez przypadki. Tagi dla wyrazów bliskoznacznych słowa wyrokowanie Spis tagów dla synonimów słowa wyrokowanie : inne określenia słowa wyrokowanie , inaczej wyrokowanie , synonimy słowa wyrokowanie , inaczej o wyrokowaniu , synonim wyrokowania , synonimy wyrazu wyrokowanie , wyrazy bliskoznaczne słowa Przede wszystkim jest to skarga na bezczynność lub przewlekłe postępowanie. Jeżeli to nie pomoże i organ w dalszym ciągu nie wykonuje swoich obowiązków, strona ma prawo do wniesienia skargi na niewykonanie wyroku sądu. Warto pamiętać, że przed złożeniem skargi należy wysłać do urzędu upomnienie. W wyroku lub postanowieniu sądu apelacyjnego (gdy apelacja dotyczy postanowienia wydanego w postępowaniu nieprocesowym) możliwe są następujące rozstrzygnięcia: - oddalenie apelacji, czyli Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 14 października 2004 r., sygn. akt II KK 276/04, OSNwSK 2004, nr 1, poz. 1813 wskazał, że przeprowadzenie postępowania odwoławczego według przepisów Kodeksu postępowania karnego w sytuacji uznania przez sąd I instancji osądzanego czynu za wykroczenie, stanowi rażące i mające wpływ na treść wyroku Po wyroku TSUE można wznawiać sprawy, ale jest to trudne. Można żądać wznowienia postępowania po orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Trzymiesięczny termin na złożenie wniosku biegnie od dnia, w którym poszkodowany dowie się o wyroku. Tak uznał Sąd Okręgowy w Katowicach. To precedensowy wyrok, istotny także §1. Od wyroku sądu pierwszej instancji przysługuje apelacja do sądu drugiej instancji. - Przepis wprowadzający apelację, jako środek odwoławczy od wyroku sądu I Instancji §2. Apelację od wyroku sądu rejonowego rozpoznaje sąd okręgowy, a od wyroku sądu okręgowego jako pierwszej instancji - sąd apelacyjny. pd9uyz. Media społecznościowe zalała jakiś czas temu wieść o tym, że Monsanto musi zapłacić 289 milionów dolarów cierpiącemu na nowotwór ogrodnikowi, który zachorował na chłoniaka niezarniczego przez – zdaniem ławy przysięgłych – obecny w preparacie producenta glifosat. Wyrok pochodzi z sądu w Kalifornii. fot. Jason Morrison, za FreeImages Glifosat jako związek rakotwórczy? Wykazano w wielu niezależnych, szczegółowych i dokładnych badaniach, że glifosat jest środkiem bezpiecznym dla ludzkiego zdrowia. Opublikowana niedawno, bo pod koniec 2017 roku analiza obejmująca aż blisko 55 tysięcy osób pokazała, że brak jest zależności między narażeniem na glifosat, a występowaniem nowotworów. Mimo mnóstwa badań, na które wydano ogromne pieniądze, nieznaleziono dowodu na to, by glifosat wywoływał choroby nowotworowe. Co więcej, poziom toksyczności glifosatu jestniższy, niż poziom toksyczności kofeiny, witaminy D, ibuprofenu, aspiryny, tiaminy (witaminy B1) czy związków chemicznych zawartych w occie jabłkowym. Jak zatem mogło dojść do takiego wyroku sądowego? Dewayne Johnson, bo tak nazywa się nieszczęsny ogrodnik, może cieszyć się triumfem sądowym, a wraz z nim całe rzesze aktywistów działających na rzecz zakazania stosowania glifosatu. Problem z tym orzeczeniem jest jednak fundamentalny. Został wydany na skutek głosowania ławy przysięgłych. W jej skład nie wchodzili żadni naukowcy zajmujący się omawianym zagadnieniem. Było to po prostu głosowanie osób, zapewne silnie poruszonych chorobą pozywającego, nie mających jednak nic wspólnego z tematem, który oceniali. Nie byli w stanie odnieść się do niego merytorycznie. Z punktu widzenia sądów w Unii Europejskiej takie rozstrzyganie spraw to patologia (choć te też mają swoje wpadki i kompromitacje, jak było to w przypadku powiązania przez włoski sąd szczepionki MMR z autyzmem, jednak zwykle na dużo niższym poziomie i w mniejszej skali), ale w USA, uogólniając i upraszczając, funkcjonuje taki właśnie system. Dewayne Johnson podczas rozprawy, Reuters To jest jednak zaledwie część problemu. Glifosat od dekad jest atakowany przez motywowanych „ideologią naturalności”. Działacze organizacji zajmujących się „ochroną środowiska” od lat szukali sposobu na zakazanie stosowania glifosatu. Nie dlatego, że jest on toksyczny i szkodliwy – bo jak wykazałem wyżej, nie jest. Niewygodne dla zielonych działaczy były dwa powiązane ze sobą fakty, które sprawiły że jednym z ich głównych wrogów stał się glifosat. Pierwszy jest taki, że glifosat jako środek ochrony roślin (herbicyd) wyprodukowała firma Monsanto. Gdyby zrobił to jakikolwiek inny producent, zapewne nikomu by to nie przeszkadzało. Jednak Monsanto znane było w mediach i świadomości społecznej przede wszystkim z komercyjnego tworzenia roślin genetycznie zmodyfikowanych (GMO). W tym roślin GMO, które są odporne na glifosat (jako pierwszą zmodyfikowano soję – wszczepiono w jej genom gen odporności na glifosat, który naturalnie wyewoluował u bakterii). Tego zieloni aktywiści tolerować nie mogli (zwłaszcza dlatego, że wielu z nich, będąc na wyższych stanowiskach w organizacjach „ekologicznych”, ma interes we wspieraniu koncernów żywności organicznej/ekologicznej, które zwalczają rolnictwo oparte na dowodach) w związku z czym musieli wypowiedzieć wojnę glifosatowi. Wojna ta wypowiedziana była przez wiele zaangażowanych stron z ciężkim sercem i brakiem pewności co do właściwości takiego działania. Przyczyną wątpliwości było to, że glifosat znacznie ogranicza straty w uprawach, dzięki czemu plony są obfitsze i jakościowo lepsze. Oznacza to, że dzięki stosowaniu glifosatu występuje mniejsze zapotrzebowanie na tereny uprawne, co pozwala zachować wiele miejsc (np. lasów) w stanie nienaruszonym, a tym samym dbać o bioróżnorodność naszej planety. Dodatkowo, dzięki bardzo niskiej toksyczności glifosatu, szkody z jego stosowania są znikome. Trudno przeoczyć tak oczywiste korzyści: ochrona przyrody i środowiska, lepsza jakość i ilość plonów, skuteczniejsza walka z głodem na Ziemi, większy dochód dla rolników. Niestety, niechęć do GMO przeważyła i glifosat, jako produkt firmy Monsanto, stał się celem ataków ze strony aktywistów. Roundup – środek ochrony roślin z glifosatem, Mike Mozart Proces sądowy i raport IARC na temat glifosatu Wracając do orzeczenia kalifornijskiego sądu – sprawę wszczęto posiłkując się raportem Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem (IARC) poświęconym glifosatowi. Był on ważnym dowodem w sprawie, a nie powinien. Dlaczego? Powody można podzielić na merytoryczne oraz te związane z konfliktem interesów i etyczne. Zacznijmy od powodów merytorycznych. W raporcie IARC popełniono cherry-picking, czyli wybrano wyniki badań pasujące pod tezę, często motywowaną ideologicznie (cherry-picking może być też błędem poznawczym). Co dokładnie zrobiono? Odrzucono duże analizy potwierdzające, że glifosat nie ma związku z występowaniem nowotworów, w tym chłoniaków. Nie wzięto również pod uwagę faktu, że większe ryzyko chłoniaków u rolników jest najprawdopodobniej efektem wdychania spalin z maszyn rolniczych oraz pyłów. Część publikacji, jakie IARC uwzględniła, opierała się o badania które nie były nawet istotne statystycznie. W zakresie eksperymentów na zwierzętach, jakie zdecydowano się wziąć pod uwagę w raporcie, wybrano te z bardzo małą próbą, np. zaledwie 20 osobników, do tego wyłącznie samców, co jeszcze bardziej zmniejsza możliwości ekstrapolacji (czyli przełożenia wyników) na organizm człowieka. Nie przeprowadzono też badań histopatologicznych, a to całkowicie podważa wiarygodność stawianych diagnoz. W związku z rażącymi błędami metodologicznymi wybranych do raportu badań i selekcjonowaniem ich tak, by wspierały postawioną i motywowaną ideologicznie tezę (o tym, dlaczego ideologicznie, za chwilę), raport IARC jest kompletnie nieprzydatny. Wskazały to pośrednio lub bezpośrednio różne ciała naukowe, w tym najbardziej rzetelne i kompetentne: Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności – EFSA (Unia Europejska), Europejska Agencja Chemikaliów – ECHA (Unia Europejska), Agencja Ochrony Środowiska – EPA (Stany Zjednoczone Ameryki), Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa – FAO (międzynarodowa). Drugi powód, dla którego stwierdziłem, że raport IARC jest bezużyteczny i nie powinien być wcale brany pod uwagę przez jakikolwiek sąd jest taki, że niektórzy jego autorzy i osoby z IARC są aktywistami działającymi na rzecz zakazania stosowania glifosatu. Głównej autorce ewaluacji IARC, Kathryn Guyton, zarzucano zapowiadanie, że przeprowadzi badania, które z góry udowodnią rakotwórcze działanie glifosatu. Nie ma lepszego dowodu na to, że raport IARC był motywowany ideologicznie oraz politycznie i pisany pod tezę. Istnieją za to fakty pokazujące, że w grę wchodziły jeszcze duże pieniądze dla niektórych osób związanych z IARC. Christopher Portier i 160 tys. USD za poparcie Christopher Portier – człowiek ten zostanie zapamiętany tak, jak wszyscy dziś kojarzą Andrewa Wakefielda czy Gillesa-Erica Séraliniego. Oboje brali pieniądze od różnych grup interesów – firm, organizacji pozarządowych itp. – w zamian za przeprowadzanie badań pod tezę z elementami fałszerstwa (pierwszy by wykazać, że szczepionki powodują autyzm, a drugi że kukurydza GMO wywołuje nowotwory). Co takiego zrobił Christopher Portier? Naukowiec ten był szczególnym, zewnętrznym doradcą IARC przy sporządzaniu raportu na temat glifosatu. To właśnie Christopher Portier zalecił IARC, by raport ten został utrzymany i wydany. Pomimo opisanych wyżej, poważnych wątpliwości co do jego rzetelności. Warto rozpatrywać ten fakt w świetle kilku innych. Po pierwsze, Portier nie miał doświadczenia naukowego z glifosatem – nie był zatem żadnym ekspertem w tej dziedzinie. Miał za to bardzo dobre stosunki ze wspomnianą Kathryn Guyton z IARC i wiele wskazuje na to, że do pełnienia roli zewnętrznego specjalisty wybrano go „po znajomości”, a nie na podstawie kompetencji. Dodatkowym tego potwierdzeniem niech będzie fakt, że IARC jest niedużą agendą WHO we Francji (w Lyonie), która w znacznym stopniu obsadzona jest naukowcami-ekoaktywistami uprzedzonymi ideologicznie do pestycydów. Co więcej, sam Christopher Portier związany jest z Environmental Defence Fund, która za cel stawia sobie zwalczanie stosowania pestycydów. Christopher Portier w Europarlamencie Wreszcie, Christopher Portier otrzymał co najmniej 160 tysięcy dolarów amerykańskich od firm prawniczych zajmujących się pozywaniem Monsanto o gigantyczne odszkodowania, takie jak w przypadku ogrodnika z USA. Dzięki ujawnionej dokumentacji i zeznaniom w Parlamencie Europejskim, po ciągnącym się konflikcie w którym Portier starał się podważać stanowisko Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) na temat glifosatu, udało się wywabić prawdę na jaw. Dlaczego użyłem słowa „wywabić”? Otóż wcześniej, zanim Christopher Portier został przyciśnięty do muru niezaprzeczalnymi dowodami, oświadczał że za obejmujące kontrakt działania nie otrzymywał żadnych pieniędzy. Sytuację tę opisywał i informował o niej profesor David Zaruk z Uniwersytetu Saint-Louis w Belgii, za co został wyrzucony z uczelni pod naciskiem naukowców sympatyzujących z ruchem antypestycydowym, ruchem antyGMO i osobami powiązanymi z opisaną wyżej sprawą. Kulisy skandalu zwolnienia prof. Davida Zaruka opisałem w osobnym artykule. Le Monde Kończąc, chciałbym jeszcze dodać kilka ważnych zdań. Przede wszystkim choroba Dewayne’a Johnsona, tak jak i cierpienie wszystkich innych ludzi, jest sprawą przykrą i wartą pochylenia się w kontekście osobistym i emocjonalnym, naukowym, medycznym i społecznym. Nie można jednak sytuacji takich wykorzystywać propagandowo przeciwko nauce czy rolnictwu ani też do celów zarobkowych. Niestety, obecnie bardzo popularne jest procesowanie się przez wyspecjalizowane firmy prawnicze z koncernami, o ogromne pieniądze, opierając się o dowody anegdotyczne, wyrwane z kontekstu czy dowody wysnute z niepoprawnych metodologicznie badań lub zeznania niekompetentnych ekspertów. Co ważne, często dotyczy to tematów ideologicznie poruszanych przez różnego rodzaju aktywistów – to samo zaobserwować można w temacie szczepień i skarg antyszczepionkowców (przykład z Włoch). W tym konkretnym przypadku (glifosatu) wątpliwości budzi jeszcze jedno. Chociaż to Monsanto jako pierwsze wyprodukowało ten herbicyd, to wiele lat temu patent wygasł i wydają go na rynek setki firm na całym świecie. W związku z tym skupianie się na oskarżaniu Monsanto to kolejny dowód ideologicznego zacietrzewienia, a nie chęci uczciwego zgłębienia tematu. Uprzedzę krytykę o bycie sponsorowanym ogromnymi pieniędzmi przez wielkie, międzynarodowe koncerny chemiczne i rolnicze – nigdy, za żaden artykuł nie otrzymałem dużych pieniędzy, a za napisanie tego tekstu nie dostałem żadnego wynagrodzenia (chyba, że macie na myśli zasponsorowanie mi ekskluzywnych wakacji na Marsie). Motywowała mnie chęć przedstawienia sprawy uczciwie i z merytorycznego, naukowego punktu widzenia z zachowaniem kontekstu etycznego, społecznego oraz publikacji badań. Prowadzenie bloga naukowego wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania artykułu to często godziny czytania podręczników i publikacji. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób możecie ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu z Was staje się realnym, finansowym patronatem bloga. Tagi: Sądowe układy towarzyskie. Sądowe układy prywatne i towarzyskie nie powinny mieć miejsca. Tak przynajmniej wydaje się wielu osobom szukającym sprawiedliwości w tych państwowych urzędach. Oczywiście jak w każdym środowisku są osoby uczciwe i nieuczciwe. Tylko dlaczego łatwo jest oskarżyć nieuczciwego piekarza, a nieuczciwego sędziego prawie się nie da doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości. Otóż piekarz w przeciwieństwie do sędziego nie posiada immunitetu. Czyli może zostać zgarnięty z ulicy i pójść siedzieć nawet za to, że chleb miał zakalec. Natomiast sędzia musi mieć cofnięty immunitet. Wydawać by się mogło, że sprawiedliwe i niezawisłe sądy na podstawie dowodów winy cofną taki immunitet. I tu zaczynają się schody. Układy sądowe dają często znać o sobie. Zapewne zresztą słyszeliście nieraz w mediach, że sędziowie podejrzani o przestępstwo nie ponieśli odpowiedzialności. Nie pozwolił na to układ sędziów. Co ciekawe w tym Postanowieniu Sądu uzasadnienie jakby wyrwało się spod kontroli. Można także interpretować to, że sprawiedliwa sędzia chciała pokazać co dzieje się w Sądzie. Jest zrozumiałym, że sędziowie spotykają się w swoim zakładzie pracy jakim jest Sąd. Zrozumiałe jest również to, że sądzą sprawy w kilku osobowych składach. Ale, że wszyscy mają kontakty towarzyskie z sobą. W tym przypadku Postanowienie mówi o kontaktach wszystkich sędziów z sędzią Małgorzatą Orzech Placek. Logicznie podchodząc do tego zagadnienia można wysnuć wnioski, że jest to “zorganizowany układ towarzysko prywatny”. Układ sędziów w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi Południe nie pozwala niezawisłym sędziom postawienia jednej sędzi w stan oskarżenia ? Przecież to jakaś kpina. Oznacza to, że ci ludzie nie są niezawiśli, a więc nie są sędziami. Patrząc na układ sędziów z drugiej strony, dochodzimy do wniosku, że może to działać to działać również w drugą stronę. Jeżeli np. któremuś z sędziów ktoś się narazi albo któryś z nich będzie miała interes w tym aby jakiegoś podsądnego skazać lub nie skazać to co się stanie? Układ sędziów może wszystko! Dlaczego? Bo praktycznie nie ponosi odpowiedzialności ! Zapytacie pewnie czy mamy jakieś przypuszczenia, że taki układ istnieje w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi Południe w Warszawie. Nie jesteśmy sędziami więc nie możemy osądzać. A szkoda bo obywatele tego pięknego kraju powinni mieć taką możliwość, a nie koledzy z układu towarzyskiego. Dam Wam przykład i osądźcie sami. Matka mojego dziecka została skazana poprzez Wyrok Nakazowy za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad moim synkiem. Wyrok wydała sędzia z Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi Południe. Jest to Art. 93 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. Zaciekawi Was zapewne & 2 tego Artykułu, który mówi kiedy Sąd może wydać taki Wyrok – “Orzekanie w postępowaniu nakazowym może nastąpić, jeżeli okoliczności czynu i wina obwinionego nie budzą wątpliwości. Wydając wyrok nakazowy, sąd uznaje za ujawnione dowody dołączone do wniosku o ukaranie. ” Matka mojego synka odwołała się bo ma takie prawo. Logicznym jest, że dziecko powinno w tym czasie nie przebywać z matką do zakończenia procesu. Ale to logika tylko z którą sędzia Małgorzata Orzech Placek jak mi się wydaje ma tyle wspólnego co z niezawisłością. Mój poszkodowany synek powinien zostać odizolowany natychmiast od matki z kilku powodów: Powód pierwszy i jakże oczywisty to taki aby nie dochodziło do dalszego znęcania się nad nim. Powód drugi, równie oczywisty aby zabezpieczyć proces w którym np. może być ponownie przesłuchiwany mój synek. Sąd ślepy i głuchy na krzywdę dziecka. Sąd nie uczynił tego z własnej inicjatywy w związku z czym nie widząc jeszcze, że matka się odwołała wszcząłem postępowanie o pozbawienie matki praw rodzicielskich, a także wniosek o zabezpieczenie mojego synka. Takie postanowienie Sąd powinien rozpatrzyć w 3-7 dni. Niestety sędzia Małgorzata Orzech Placek nie uczyniła tego. Tym samym pozbawiając mnie prawa np. do odwołania się. Takich wniosków składałem jeszcze kilka. Przez prawie cztery lata (proces ciągnie się nadal) moje wnioski nie zostały rozpatrzone. Czy to nie jest ferowanie Wyroku w Sądzie w którym jest układ towarzyski ? Być Wyrok Nakazowy wydała sędzia uczciwa albo zapoznawszy się z materiałami zgromadzonymi przez Policję i Prokuraturę oraz dowodami wydała taki Wyrok bo nie wiedziała, że sędzia Małgorzata Orzech Placek miała inne plany. Tak czy inaczej sędzia Małgorzata Orzech Placek nie rozpatrywała moich Wniosków co czyni ją jeszcze bardziej podejrzaną, że w ten sposób ferowała Wyrok Procesu, który się toczy. Nic więc dziwnego, że po jednej z pierwszych sędzia prowadzący ten proces oznajmił, że rozważa zmianę klasyfikacji prawnej czynów matki. Nie przesłuchawszy jeszcze świadków, może nawet nie zapoznawszy się jeszcze z dowodami. Mając przed oczami WYROK NAKAZOWY, który sędzia może wydać “jeżeli okoliczności czynu i wina obwinionego nie budzą wątpliwości. Wydając wyrok nakazowy, sąd uznaje za ujawnione dowody dołączone do wniosku o ukaranie.” Czy to nie budzi Waszych podejrzeń, że zaczął działać “układ towarzyski” w tym Sądzie? Sędzia z listy “sądowe układy towarzyskie” sędzi Małgorzaty Orzech Placek prowadzący to postępowanie już na samym początku zapowiedział możliwość zmiany kwalifikacji prawnej zarzucanych czynów matce mojego synka. To dość dziwne, że nie przesłuchawszy jeszcze świadków i być może nie do końca zapoznawszy się z aktami sprawy i dowodami padają takie słowa. W końcu jakby nie patrzeć jego sędzia z tego samego Sądu wydała Wyrok Nakazowy znając zapewne wcześniej wspomniany Art. 93 $ 2 “Orzekanie w postępowaniu nakazowym może nastąpić, jeżeli okoliczności czynu i wina obwinionego nie budzą wątpliwości. Wydając wyrok nakazowy, sąd uznaje za ujawnione dowody dołączone do wniosku o ukaranie.” Czyli rozumieć należy, że zapoznała się dobrze z dowodami, które zebrała Policja i Prokuratura. A tu nagle hop i zmiana planów bez przesłuchań. Będą nie tak dawno na sprawie w tym postępowaniu sędzia ponowił swoje “oświadczenie” o chęci zmiany klasyfikacji prawnej czynu i dodał, że musi sprawdzić bo chyba nowe artykułu pod, które ma podlegać matka mojego synka już się przedawniły w toku postępowania. Czy to nie jest dowód na ferowanie Wyroku ? Moim zdaniem jest to wystarczający dowód, że sędzia Małgorzata Orzech Placek nie rozpatrując wniosku o zabezpieczenie mojego synka wiedziała już jaki zapadnie Wyrok w procesie karnym przeciwko jego matce. Natomiast może zachodzić jeszcze jedno podejrzenie, które wpadło mi do głowy pisząc ten artykuł. Być może sędzia świadomie i celowo przedłuża ten proces aby zapowiedziane przez niego na początku “lżejsze zarzuty” uległy przedawnieniu. To wszystko naprawdę mocno się klei. 21 października ma się odbyć chyba już ostatnia sprawa przed ogłoszeniem Wyroku. Być może nawet zostanie on ogłoszony tego dnia. Zapewne gdybym nie wiedział, że panuje “Sądowy układ towarzyski” to liczyłbym na apelację. Ale czy mogę liczyć na dobrą apelację skoro nie widywałem na tych sprawach prokuratora, kurator procesowa zresztą wyznaczoną przez sędzię Orzech Placek była na ostatnich dwóch sprawach raz godzinkę i raz około pół godziny ? Musiała wcześniej wychodzić ze względu na dziecko. To czy ktoś napisze dobrą apelację ? Na jakiej podstawie? Na podstawie akt gdzie sędzia przyjmował zeznania świadków, którzy w większości nie znali ani mojego Synka ani jego matki w okresie za które ma postawione zarzuty? Nawet na ostatniej rozprawie z tego co pamiętam sędzia nie pytał świadków matki jaki okres czasowy obejmują ich zeznania zeznają. Układy sądowe mogą dawać tu znać. Jak dla mnie to one krzyczą “jesteśmy tu ! Nie damy skrzywdzić naszych nie niezawisłych towarzyszy.” Być może sędzia wydająca Wyrok Nakazowy jest uczciwą sędzią. Być może kiedy wydawała Wyrok Nakazowy na podstawie rzetelnie przygotowanego materiału dowodowego przez Policję i Prokuraturę nie wiedziała jeszcze jaka jest wola jej koleżanki. Niestety ta sędzia jak i chyba wszyscy sędziowie tego Sądu są liście układu towarzyskiego tego Sądu. Dlatego właśnie mam serdeczną prośbę o nagłaśnianie tego co się tu dzieje. Udostępniajcie gdzie się tylko da. Posłom, senatorom, politykom, mediom, znajomym i wszystkim osobom jakie wpadną Wam do głowy. Naszej zgody nie ma to co dzieje się w tym i innych Sądach ! Wydanie wyroku w sprawie karnej poprzedza kilka proceduralnych czynności: zarządzenie przewodniczącego składu sędziowskiego o zamknięciu przewodu sądowego, głosy stron oraz następczo narady sędziowskiej. Dopiero po odbyciu narady sędziowskiej wyrok zostaje pisemnie sporządzony (jest to tzw. sentencja wyroku) i ogłoszony, a następczo zostanie przedstawione ustne uzasadnienie wyroku. Wyrok zawsze ogłaszany jest publicznie, natomiast ustne ogłoszenie wyroku może być wydane z wyłączeniem jawności (czyli nastąpić tylko w stosunku do stron), jeśli sprawa toczyła się z wyłączeniem jawności. Zgodnie z powyższymi wskazaniami procedura sądowa prowadząca do momentu ogłoszenia sentencji wyroku oraz przedstawienia ustnego uzasadnienia wyroku jest wieloetapowa. Pierwszą czynnością prowadzącą do wydania wyroku jest zarządzenie przewodniczącego rozprawie o zamknięciu przewodu sądowego. Następuje to wówczas, gdy strony nie zgłaszają wniosków dowodowych a sąd również uznaje stan sprawy za dostatecznie wyjaśniony. Należy wskazać, iż do momentu ogłoszenia wyroku sądowego przewód sądowy może być wznowiony i mogą być prowadzone dalsze czynności procesowe (w tym dowodowe). Po zamknięciu przewodu sądowego następują tzw. głosy stron, zwane inaczej mowami końcowymi. Zgodnie z treścią przepisu art. 406 § 1 Kodeksu postępowania karnego głos zabierają najpierw oskarżyciele (publiczny, posiłkowy, prywatny) powód cywilny, podmiot z art. 416 KPK oraz przedstawiciel społeczny (jeśli wskazane 3 podmioty występują w procesie) a dopiero ostatnie słowo należy do obrońcy oskarżonego i oskarżonego (jest to tzw. przywilej obrończy – z łac. “favor defensionis”). W głosach tych strony prezentują swoje stanowisko, tj. uzasadniają o co wnoszą i dlaczego (np. oskarżony wykazuje czemu powinien zostać uniewinniony).Zobacz serwis: Postępowanie karne Po zakończeniu głosu stron sąd udaje się na naradę. Po odbyciu narady, co do zasady sąd sporządza pisemnie wyrok a następnie ogłasza go na rozprawie. W czasie ogłaszania wyroku (wydawanego w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej) wszyscy (z wyjątkiem sądu) stoją. Po odczytaniu sentencji obecni na sali mogą usiąść a sąd zawsze obligatoryjnie przedstawia ustne motywy wyroku, czyli krótkie ustne uzasadnienie swojej decyzji. Należy wskazać, iż ogłoszenie wyroku zawsze jest jawne, natomiast ogłoszenie jego uzasadnienia może odbyć się z wyłączeniem jawności, jeśli sprawa prowadzona była z wyłączeniem jawności. Należy dodać uzupełniająco, że w sprawach zawiłych oraz z ważnych powodów sąd może odroczyć wydanie wyroku na czas nieprzekraczający 7 dni (pod rygorem prowadzenia postępowania od początku). Wówczas sąd w postanowieniu określa czas i miejsce ogłoszenia wyroku. Dalszy sposób procedowania sądu jest zgodny z przedstawionym powyżej. Po ogłoszeniu wyroku (zgodnie z treścią przepisu art. 422 § 1 KPK) strony (a zatem oskarżony i jego obrońca, oskarżyciel publiczny, oskarżyciel posiłkowy i jego pełnomocnik), podmiot z art. 416 KPK oraz w przypadku wyroku warunkowo umarzającego postępowanie – również mogą złożyć wniosek o sporządzenie uzasadnienia wyroku i jego doręczenie w nieprzekraczalnym terminie 7 dni od ogłoszenia wyroku. Wskazany wniosek otwiera drogę do wniesienia apelacji, którą można złożyć w terminie 14 dni od otrzymania pisemnego uzasadnienia wyroku (choć ustawodawca wyjątkowo wskazuje, iż można apelację wnieść w terminie 7 dni od ogłoszenia wyroku, wówczas spowoduje ona obowiązek sporządzenia przez sąd uzasadnienia wyroku z urzędu i jego doręczenia stronie. Wówczas strona ma 14 dni od jego odbioru na uzupełnienie apelacji).Zobacz serwis: Sprawy karne Opisz nam swój problem i wyślij zapytanie. Nie wolno publikować w prasie wizerunku i innych danych osobowych osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, jak również wizerunku i innych danych osobowych świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych, chyba że osoby te wyrażą na to zgodę. Ujawnienie w prasie wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie, jest zatem zakazane. Zabronione jest również wypowiadanie w prasie opinii co do rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym przed wydaniem orzeczenia w I instancji. 1. Wizerunek jako dobro osobiste i dane osobowe 2. Ujawnianie w prasie wizerunku i innych danych osobowych 3. Ferowanie wyroków 4. Opinie co do rozstrzygnięcia 5. Ujawnienie w prasie wizerunku –dziennikarzu, uważaj, co piszesz! Wizerunek jako dobro osobiste i dane osoboweWizerunek to jedno z dóbr osobistych wymienionych wprost w treści art. 23 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny ( Dz. U. z 2020 r. poz. 1740 z późn. zm.). Generalny zakaz jego naruszania wynika zatem w pierwszej kolejności z kodeksu cywilnego, zawierającego podstawowe regulacje w tym zakresie. Ochronę wzmacniają przepisy ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe ( Dz. U. z 2018 r. poz. 1914) – art. 81 tej ustawy przewidujący zakaz rozpowszechniania wizerunku osoby portretowanej bez jej Najwyższy w wyroku z 20 maja 2004 r. (sygn. II CK 330/03) podkreślił, że wizerunek poza dostrzegalnymi dla otoczenia cechami fizycznymi, tworzącymi wygląd danej jednostki i pozwalającymi – jak się określa – na jej identyfikację wśród innych ludzi, może obejmować dodatkowe utrwalone elementy związane z wykonywanym zawodem, jak charakteryzacja, ubiór, sposób poruszania się i kontaktowania z oznacza więc obraz fizyczny człowieka, jako przedstawienie jego postaci, a zwłaszcza twarzy. W rozumieniu przenośnym może odnosić się także do takich cech człowieka, których ujawnienie umożliwia jego identyfikację. Warto też zauważyć, że wizerunek uznaje się za kategorię należącą do danych z art. 13 ust. 2 prawa prasowego zabronione jest ujawnianie w prasie wizerunku i innych danych osobowych osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe. Nie można również publikować wizerunku innych danych osobowych świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych, chyba że osoby te wyrażą na to zgodę. Definiując pojęcie danych osobowych, w doktrynie wskazuje się na to, że są to wszelkie informacje pozwalające na identyfikację osoby, w tym informacje o imieniu i nazwisku, dacie i miejscu urodzenia, miejscu zamieszkania. Są one na tyle charakterystyczne, że wyróżniają ją spośród innych Najwyższy w wyroku z 18 marca 2008 r. (sygn. IV CSK 474/07) zauważył, że zakaz publikacji danych osobowych osoby, przeciwko której toczy się postępowanie karne, ma zapobiec jej indywidualizacji. Z tego względu pod tym pojęciem należy rozumieć wszystkie informacje pozwalające na identyfikację chronionej przez ten przepis (art. 13 prawa prasowego) osoby w określonym środowisku, w tym także pełnioną funkcję lub zajmowane stanowisko. Jednak właściwy prokurator lub sąd może zezwolić, ze względu na ważny interes społeczny, na ujawnienie wizerunku i innych danych osobowych osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe (art. 13 ust. 3 prawa prasowego).Przeczytaj również: Satyra w publikacji prasowejFerowanie wyrokówZgodnie z art. 13 ust. 1 prawa prasowego zakazane jest również wypowiadanie w prasie opinii co do rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym przed wydaniem orzeczenia w I instancji. Przepis ten zabezpiecza zarówno sądy przed silnym oddziaływaniem prasy na przebieg postępowania, jak i oskarżonego przed przedwczesnym osądzeniem oraz opinię publiczną przed wprowadzeniem w Najwyższy w wyroku z 2 kwietnia 2004 r. (sygn. III CK 463/02) stwierdził, że przedmiotem ochrony wynikającej z art. 13 ust. 1 prawa prasowego nie są dobra osobiste podejrzanego czy oskarżonego, które znajdują dostateczną ochronę w przepisach kodeksu cywilnego, ale dobro wymiaru sprawiedliwości, wyrażające się w tym, że sąd orzekający powinien być wolny od wszelkiego nacisku, również Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku z 29 sierpnia 1997 r. (sygn. 83/1996/702/894, sprawa Worm p. Austrii) uznał wskazane cele za istotne dla powagi i bezstronności władzy sądowej. Trybunał wyraził niepokój, że opinia publiczna stopniowo przyzwyczajana do osądzania przez media może po długim czasie utracić przekonanie, iż sąd jest właściwym miejscem do decydowania w sprawach karnych o winie lub niewinności. Pojawiają się jednak głosy sprzeciwiające się przyjęciu, iż jednym z ratio legis tego przepisu jest ochrona wymiaru sprawiedliwości przed co do rozstrzygnięciaPrzedmiotem zakazu ferowania wyroków jest wypowiadanie w prasie opinii co do rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym zarówno cywilnym, jak i karnym. Przepis ten nie ogranicza (gwarantowanej wolnością słowa, prawem do informacji i jawnością postępowań sądowych) możliwości relacjonowania toczących się EuropejskiTrybunał Europejski (w przywołanym wcześniej orzeczeniu Worm p. Austrii) zauważył, że sala sądowa jest właściwym miejscem rozstrzygnięcia o winie lub jej braku, ale nie znaczy to, że dyskusja o przedmiocie postępowania karnego nie może toczyć się w innym miejscu – w specjalistycznym periodyku, w szeroko dostępnej prasie czy wreszcie między ludźmi. Jeśli dyskusja nie przekracza granic ustanowionych w celu ochrony właściwego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, sprawozdania oraz komentarze na temat aktualnych spraw sądowych przyczyniają się do ich upublicznienia, co współbrzmi z wymogiem zawartym w art. 6 Konwencji, by posiedzenia sądowe były Sądu Apelacyjnego w KrakowieSąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z 19 grudnia 2000 r. (sygn. I ACa 794/00) zwrócił zaś uwagę na to, że naruszenie porządku prawnego przez sprawców przestępstw jest przedmiotem legitymowanego zainteresowania opinii publicznej. Osoba oskarżona o popełnienie przestępstwa nie może zasadnie powoływać się na brak jej zgody na publikację informacji o toczącym się przeciwko niej postępowaniu sądowym. Informacje bowiem o wniesieniu aktu oskarżenia, przebiegu jawnej rozprawy sądowej i ogłoszeniu wyroku nie należą do – chronionej w art. 14 ust. 6 prawa prasowego – sfery życia prywatnego, której udostępnienie opinii publicznej zależne jest od zgody oskarżonego. Przekazane w materiale prasowym informacje dotyczące oskarżonego powinny pozostawać w rzeczowym związku z toczącym się postępowaniem karnym. Osoba i postępowanie oskarżonego staje się bowiem przedmiotem legitymowanego zainteresowania opinii publicznej tylko w zakresie doniosłym ze względu na wyjaśnienie zarzucanego mu czynu, ewentualne ustalenie jego winy i wymiar kary. Z tego zaś punktu widzenia doniosłe są, a w konsekwencji tracą przymiot "prywatności" informacje dotyczące karalności oskarżonego. Wbrew zatem odmiennemu przekonaniu apelującego podanie w spornym artykule informacji, że "Wojciech D. był już czterokrotnie karany, między innymi za pobicie i nielegalne posiadanie broni" nie stanowiło bezprawnej ingerencji w sferę życia prywatnego w prasie wizerunku –dziennikarzu, uważaj, co piszesz!W wyroku z 2 kwietnia 2004 r. (sygn. III CK 463/02) Sąd Najwyższy stanął na stanowisku, że użycie w artykułach prasowych wobec powoda słów „bandyta”, „oprawca”, „sprawca”, „napastnik” w kontekście treści tych artykułów nie wyrażało opinii co do rozstrzygnięcia w postępowaniu sądowym, mimo że takie postępowanie toczyło się wówczas przed sądem pierwszej instancji. Konkluzja ta pada na tle refleksji co do tego, że często powstaje dodatkowa komplikacja związana z tym, że używane w prasie sformułowania przedstawiają nie tylko opis wydarzeń, ale też jednocześnie zawierają oceny. Wypowiedzi ocennej nie można postrzegać w kategorii prawdy czy fałszu. Zawsze jednak zachodzi związek między oceną i ocenionym oceny do opisywanego prawdziwego zdarzenia uchyla jej bezprawność. Nawet jeżeli w ocenie znajdują się sformułowania naruszające godność osobistą. Już po opublikowaniu kwestionowanych przez powoda artykułów skazano go za usiłowanie zabójstwa połączonego z uprowadzeniem i pobiciem. Drastyczne zachowanie powoda usprawiedliwiało użycie wobec niego takich słów jak „bandyta”, „oprawca”, „sprawca”, „napastnik”. Bez znaczenia jest to, czy w artykułach prasowych zastrzegano, że powód jest tylko domniemanym sprawcą, skoro później został skazany. Wskazane jednak jest, aby dziennikarze, informując o procesie, posługiwali się pojęciem „podejrzany” lub „oskarżony”. Nie powinni natomiast używać takich określeń jak „sprawca”, w szczególności zaś „zabójca” czy „złodziej”. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy stwierdzeniem, że ktoś dokonał czynu, a tym, że jest o niego podejrzewany lub wynikające z art. 13 ust. 1 prawa prasowego kierowane jest nie tylko, choć przede wszystkim, do dziennikarzy. Formuła „nie wolno wypowiadać w prasie opinii co do rozstrzygnięcia” wskazuje na to, że adresatem zakazu jest każdy, kto za pośrednictwem mediów będzie formułował pogląd co do treści orzeczenia. Rolą dziennikarza jest zatem poddanie materiału prasowego takiej obróbce, aby nie doszło do publikacji tego rodzaju sformułowań. Pieniądze i Prawo Data publikacji Bywa i tak, że udaje się nam dojść do porozumienia z przeciwnikiem, który np. zapłacił nam żądaną kwotę, a wówczas prowadzenie sprawy przed sądem nie ma już sensu. W takim przypadku wyjściem z sytuacji jest cofnięcie pozwu. Kiedy potrzebna zgoda pozwanego Możliwość taką przewiduje art. 203 Kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z jego § 1, pozew może być cofnięty bez zezwolenia pozwanego aż do rozpoczęcia rozprawy. Jeżeli natomiast z cofnięciem połączone jest zrzeczenie się roszczenia – aż do wydania wyroku. Jeśli zatem zdecydujemy się wycofać pozew, zanim dojdzie do rozprawy, nie potrzebujemy na to zgody przeciwnika procesowego. Jeżeli jednak rozprawa została już rozpoczęta, do skutecznego cofnięcia pozwu konieczna jest zgoda pozwanego. Wyjątek stanowi sytuacja, gdy zrzekamy się roszczenia – pozwany nie ma tu nic do powiedzenia. Tego rodzaju decyzję warto jednak gruntownie przemyśleć. Zrzeczenie się roszczenia oznacza bowiem, że nie będziemy w przyszłości mogli go skutecznie dochodzić. Zrzekając się roszczenia procesowego, rezygnujemy bowiem ze zbadania jego zasadności w tym samym stanie faktycznym i wobec tego samego pozwanego. W razie ponownego wytoczenia powództwa o to samo roszczenie i przeciwko temu samemu dłużnikowi (pozwanemu) sąd powinien wydać wyrok oddalający powództwo, gdy dłużnik powoła się na wcześniejsze cofnięcie pozwu i zrzeczenie się roszczenia przez powoda w poprzednim procesie. Samo cofnięcie pozwu bez zrzeczenia się roszczenia wywiera jedynie skutek procesowy. Oznacza więc tylko tyle, że strona rezygnuje z dochodzenia roszczenia w danym postępowaniu. Zobacz także Cofnięcie pozwu może być całkowite lub częściowe. Częściowe w rzeczywistości to zmiana powództwa, np. oświadczenie powoda, że ogranicza żądanie do oznaczonej kwoty, jest równoznaczne z cofnięciem pozwu w pozostałej części. Należy dodać, że w myśl art. 332 cofnięcie pozwu jest możliwe nawet po wydaniu wyroku, zanim się on uprawomocni i dopóki nie zostanie zaskarżony przez nas lub przeciwnika procesowego. Zależy to jednak od tego, czy sąd uzna cofnięcie za dopuszczalne. I w tym przypadku potrzebna jest zgoda pozwanego, chyba że jednocześnie z pozwem zrzekamy się roszczenia. Pozew można cofnąć zarówno w postępowaniu przed sądem I instancji, jak i w postępowaniu apelacyjnym. Nie jest natomiast dopuszczalne cofnięcie pozwu w postępowaniu kasacyjnym. Brak skutków Cofamy pozew, składając stosowne oświadczenie. Taka czynność poza rozprawą wymaga formy pisma procesowego. Jeśli konieczna jest zgoda pozwanego, oświadczenie należy złożyć w dwóch egzemplarzach. Na rozprawie zaś takie oświadczenie może być złożone ustnie do protokołu rozprawy. W myśl art. 203 § 2 pozew cofnięty nie wywołuje żadnych skutków, jakie ustawa wiąże z wytoczeniem powództwa. Przyjmuje się, że pozwu tego nigdy nie złożono, co ma istotne skutki, np. w zakresie przedawnienia. Cofnięty pozew nie przerywa bowiem biegu przedawnienia. Tak więc mimo tego, że sprawa była w sądzie, nie będziemy się mogli powołać na ten fakt przy obliczaniu okresu przedawnienia dla naszego roszczenia. Natomiast nie ma przeszkód, żebyśmy mogli cofnięty pozew dotyczący określonego żądania złożyć ponownie w sądzie, np. gdy nie dostaniemy zapłaty mimo wcześniejszej obietnicy pozwanego. Oczywiście, będzie to możliwe tylko wówczas, jeśli cofnięcie pozwu nie zostało połączone ze zrzeczeniem się roszczenia. Sąd zasadniczo jest związany cofnięciem pozwu, gdy następuje ono przed wydaniem wyroku. Może jednak uznać je za niedopuszczalne, jeżeli okoliczności sprawy wskazują, że wymienione czynności są sprzeczne z prawem lub zasadami współżycia społecznego albo zmierzają do obejścia prawa. Są to jednak sytuacje zupełnie wyjątkowe. W razie cofnięcia pozwu poza rozprawą przewodniczący odwołuje wyznaczoną rozprawę i zawiadamia o tym pozwanego, który może w terminie dwóch tygodni złożyć sądowi wniosek o przyznanie kosztów. Tyle też czasu pozwany ma na wyrażenie lub niewyrażenie zgody na cofnięcie pozwu, jeśli jest ona potrzebna. Brak jakiegokolwiek oświadczenia naszego przeciwnika procesowego w tym terminie uważa się za zgodę. Dopiero po upływie tego terminu sąd może wydać postanowienie o umorzeniu postępowania. Na postanowienie o umorzeniu postępowania z przyczyny cofnięcia pozwu służy zażalenie, bowiem jest to postanowienie kończące postępowanie w sprawie. Przysługuje od niego również skarga kasacyjna. W razie cofnięcia pozwu po wydaniu wyroku, jeśli sąd uzna to za dopuszczalne, uchyli swoje orzeczenie i także umorzy postępowanie. Postanowienie to może być wydane na posiedzeniu niejawnym i wymaga wówczas uzasadnienia. W postanowieniu tym sąd rozstrzyga również o kosztach procesu. Co z kosztami? Cofnięcie pozwu może spowodować powstanie obowiązku zwrotu kosztów procesu na rzecz drugiej strony. Zgodnie bowiem z art. 203 § 2 na żądanie pozwanego zgłoszone w ciągu dwóch tygodni od powiadomienia go o cofnięciu pozwu sąd może nałożyć na nas obowiązek zwrotu kosztów poniesionych przez niego w związku z powstałą sprawą. Na koszty składają się przede wszystkim wynagrodzenie pełnomocnika – adwokata lub radcy prawnego – oraz koszty dojazdu do sądu. Niezłożenie wniosku w terminie spowoduje, że sąd umorzy postępowanie bez zasądzania kosztów na rzecz pozwanego. Konieczność zwrotu kosztów nie będzie nam natomiast groziła, jeśli cofniemy pozew z tego powodu, że pozwany zaspokoił nasze roszczenie. Jeżeli bowiem pozwany, pomimo wcześniejszych wezwań go do spełnienia świadczenia, robi to dopiero po wytoczeniu powództwa, to z reguły uznać należy, że dał on w ten sposób powód do wytoczenia sprawy i powinien ponieść jej koszty – także w przypadku umorzenia postępowania na skutek cofnięcia pozwu. W takim przypadku to my możemy wnosić o zasądzenie kosztów procesu od pozwanego. Musimy jednak wykazać, że wystąpienie z pozwem było niezbędne do celowego dochodzenia praw lub celowej obrony i faktycznie doszło do jego zaspokojenia w toku procesu. W razie cofnięcia pozwu otrzymamy z sądu zwrot całej wpłaconej opłaty od pozwu, jeśli cofnięcie nastąpiło przed wysłaniem odpisu pozwu drugiej stronie. Tak wskazuje art. 79 ust. 1 Ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Zwrot połowy opłaty przysługuje natomiast, jeśli cofnięcie nastąpiło przed rozpoczęciem posiedzenia, na które skierowano sprawę. Późniejsze cofnięcie pozwu nie powoduje już zwrotu wpłaconej opłaty. Alicja Moroz

ferowanie wyroku przez sad